sobota, 31 sierpnia 2013

4: Crossdresser sięgnął bruku

Transgresja w piaskownicy.

Gdy koleżanki Liliana i Martyna z Projektu Podróż gościły w Łodzi, opowiedziały mi historię o katowickim festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Bywa, że promocja nowych trendów, w tym nowej muzyki, współżyje z obskurantyzmem. Promowanie współczesnej niepolitycznej muzyki w gettach festiwalowych jest równie mało kontrowersyjne, jak finansowanie muzeów sztuki nowoczesnej przez ukraińskich oligarchów pokroju Wiktora Pinczuka.

Pinczuk dając kasę na "szczytny cel" ma prawo fotografować się z awangardą awangardy - Damienem Hirstem - będąc pewnym, że transgresywna natura dzieł sztuki nowoczesnej nie zmieni społeczeństwa, a przynajmniej nie tak, żeby poszerzyć wątły zakres sprawiedliwości społecznej i samorządności, zmniejszając przy tym np. majątek i szkodliwy ogółem wpływ oligarchów na całokształt państwa i wspólnoty.

Otwarcie awangardowej wystawy z pewnością opisze prestiżowy Forbes. Cała zabawa jest więc jedynie "pinczukowskim" ekwiwalentem zakupu rolls-royce'a za 2 mln zł przez prezesa Comarchu, Janusza Filipiaka: "Jeśli więc robię biznes w wysokiej lidze, tym bardziej muszę mieć wszystkie atrybuty osoby, która gra w wysokiej lidze", np. muzeum sztuki nowoczesnej.

Crossdresser sięgnął bruku.


Katowickim festiwalem prawdopodobnie nie zainteresował się Forbes. Stronę artystyczną opisały zapewne lokalny brukowiec i ogólnopolski lajfstajlowiec. Gwiazdy zagrały na miarę oczekiwań lub nie. Wyglądały dobrze lub źle. Ważniejsze natomiast jaki koszmar (!) dział się przed wejściem na festiwal. Otóż policja złapała na gorącym uczynku dwóch całujących się gejów (sic!). Osoby homoseksualne dostały mandat (serio) za – uwaga – nieobyczajne zachowanie (w miejscu publicznym). Podejrzewam, że represji nie stosowano konsekwentnie i pary heteroseksualne docałowały się do końca i w zgodzie. Ich amorom towarzyszyły przepiękne dźwięki "nowej muzyki"...

W Łodzi w tym tygodniu miałem własne perypetie z policją. Jechałem sobie w okolicach Teatru Wielkiego na rowerze, oczywiście w butach na koturnie, rajstopach, kiecce, w kurteczce nie do końca męskiej i pełnym makijażu. Mam słaby tylny hamulec w rowerze, ostrzegam. Zahamował przede mną samochód po lewej (jechałem środkiem, bo chciałem skręcić w lewo) i zrobił taki ruch, jakby chciał parkować. Zmyliło to mnie na tyle, że prawie wpadłem na osobę idącą na pasach. Prawie, bo wdusiłem tylny hamulec – okazał się zbyt słaby – a potem dwa hamulce, co spowodowało, że przeleciałem po raz drugi w życiu przez kierownicę. Trochę się potłukłem, ale przechodzień został oszczędzony (hura!). To wszystko działo się przed policyjną suką, więc jak tylko się pozbierałem, policjant kazał mi zjechać na pobocze. Myślę sobie, na pewno będzie skandal, bo i mandat dostanę i skoro jestem w takim stroju, to może pomyślą sobie coś złego, będą szydzić, wkurzą się i jeszcze wlepią karę na jaką nie zasłużyłem (ale zgodną z prawem). Nic z tych rzeczy.

Otrzymałem miłe pouczenie, sympatyczne spisanie, przemiłe odstąpienie od wymierzenia kary finansowej (a coś pewnie mi się należało, bo niemal wpadłem na przechodnia). Na koniec poproszono mnie bym jechał ostrożniej i uważał na tylny hamulec. Łódź kur... Oj, tym razem nie :)

Znowuż Britney!

8 komentarzy:

  1. Racja, uważaj na siebie :D

    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstyd mi za KATO :( Ale nie zrażaj się do festiwalu, nie wszyscy tu są tacy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zrażam się, w każdym mieście znajdą się nadgorliwi (?) funkcjonariusze i funkcjonariuszki, albo raczej uprzedzeni...

      Usuń