Transgresja w piaskownicy.
Gdy koleżanki Liliana i Martyna z
Projektu Podróż gościły w Łodzi, opowiedziały mi historię o
katowickim festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Bywa, że promocja nowych
trendów, w tym nowej muzyki, współżyje z obskurantyzmem.
Promowanie współczesnej niepolitycznej muzyki w gettach
festiwalowych jest równie mało kontrowersyjne, jak finansowanie
muzeów sztuki nowoczesnej przez ukraińskich oligarchów pokroju
Wiktora Pinczuka.
Pinczuk dając kasę na "szczytny
cel" ma prawo fotografować się z awangardą awangardy -
Damienem Hirstem - będąc pewnym, że transgresywna natura dzieł
sztuki nowoczesnej nie zmieni społeczeństwa, a przynajmniej nie
tak, żeby poszerzyć wątły zakres sprawiedliwości społecznej i
samorządności, zmniejszając przy tym np. majątek i szkodliwy
ogółem wpływ oligarchów na całokształt państwa i wspólnoty.
Otwarcie awangardowej wystawy z
pewnością opisze prestiżowy Forbes. Cała zabawa jest więc
jedynie "pinczukowskim" ekwiwalentem zakupu rolls-royce'a
za 2 mln zł przez prezesa Comarchu, Janusza Filipiaka: "Jeśli więc robię biznes w wysokiej lidze, tym bardziej muszę mieć wszystkie atrybuty osoby, która gra w wysokiej lidze", np.
muzeum sztuki nowoczesnej.
Crossdresser sięgnął bruku.
Katowickim festiwalem prawdopodobnie
nie zainteresował się Forbes. Stronę artystyczną opisały zapewne
lokalny brukowiec i ogólnopolski lajfstajlowiec. Gwiazdy zagrały na
miarę oczekiwań lub nie. Wyglądały dobrze lub źle. Ważniejsze
natomiast jaki koszmar (!) dział się przed wejściem na festiwal. Otóż
policja złapała na gorącym uczynku dwóch całujących się gejów
(sic!). Osoby homoseksualne dostały mandat (serio) za – uwaga –
nieobyczajne zachowanie (w miejscu publicznym). Podejrzewam, że
represji nie stosowano konsekwentnie i pary heteroseksualne
docałowały się do końca i w zgodzie. Ich amorom towarzyszyły
przepiękne dźwięki "nowej muzyki"...
W Łodzi w tym tygodniu miałem własne
perypetie z policją. Jechałem sobie w okolicach Teatru Wielkiego na
rowerze, oczywiście w butach na koturnie, rajstopach, kiecce, w
kurteczce nie do końca męskiej i pełnym makijażu. Mam słaby tylny hamulec w rowerze, ostrzegam. Zahamował przede mną samochód
po lewej (jechałem środkiem, bo chciałem skręcić w lewo) i
zrobił taki ruch, jakby chciał parkować. Zmyliło to mnie na tyle,
że prawie wpadłem na osobę idącą na pasach. Prawie, bo wdusiłem
tylny hamulec – okazał się zbyt słaby – a potem dwa hamulce,
co spowodowało, że przeleciałem po raz drugi w życiu przez
kierownicę. Trochę się potłukłem, ale przechodzień został
oszczędzony (hura!). To wszystko działo się przed policyjną suką,
więc jak tylko się pozbierałem, policjant kazał mi zjechać na
pobocze. Myślę sobie, na pewno będzie skandal, bo i mandat dostanę
i skoro jestem w takim stroju, to może pomyślą sobie coś złego,
będą szydzić, wkurzą się i jeszcze wlepią karę na jaką nie
zasłużyłem (ale zgodną z prawem). Nic z tych rzeczy.
Otrzymałem miłe pouczenie,
sympatyczne spisanie, przemiłe odstąpienie od wymierzenia kary
finansowej (a coś pewnie mi się należało, bo niemal wpadłem na
przechodnia). Na koniec poproszono mnie bym jechał ostrożniej i
uważał na tylny hamulec. Łódź kur... Oj, tym razem nie :)
Znowuż Britney! |
Tylny hamulec!
OdpowiedzUsuńPoprawione!
Usuń... :)
Nie poprawione :D
UsuńPoprawione ;-)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńRacja, uważaj na siebie :D
OdpowiedzUsuńK.
Wstyd mi za KATO :( Ale nie zrażaj się do festiwalu, nie wszyscy tu są tacy
OdpowiedzUsuńNie zrażam się, w każdym mieście znajdą się nadgorliwi (?) funkcjonariusze i funkcjonariuszki, albo raczej uprzedzeni...
Usuń