czwartek, 29 sierpnia 2013

2: Katyń, Putin i pedał.

Spotykam Rosjankę w Cieszynie, w Klubie Studenckim "Panopticum". Rozmawiamy. Jest z Nowosybirska, uniwersytet wysłał ją na kurs języka polskiego. Ale dlaczego do Polski? Bo tylko ten kurs dawał gwarancję pobytu za granicą. Gdziekolwiek. Okazuje się, że nie tylko w USA nie wiedzą, gdzie leży Polska, co zrozumiałe w przypadku Nowosybirska. To w końcu stolica Syberii.

Interes narodowy.


Anna ma chłopaka, z którym jest prawie narzeczona, bo co prawda dał jej na urodziny pierścionek zaręczynowy, ale nie powiedział wprost o co chodzi. Nie czuje się zobowiązana. A jak się czuje w Polsce? Dobrze. Dziwi się, że jeszcze nie spytałem o Putina i Katyń. Bo faceci (Polacy), z którymi się umawia czy znajomi z kursu, cały czas wypytują o Putina i Katyń... i Smoleńsk. Jak się facet napije, to Putin staje się groźniejszy. Tylko dziewczyna ładna, więc nie wypada krzyczeć i bronić mięśniem ojczyzny. Dlaczego nie pytam o Putina? Bo uważam, że to głupie, a Anna mówi, że ci co zadają te pytania wcale nie są głupi. I to mnie właśnie cholernie przygnębia.

Kobieta ze Wschodu.


Anna studiuje, a na studia zarabia tańcem na rurze. Nie wstydzi się o tym mówić. Nie wygląda na biedną sponiewieraną sierotkę, przymuszoną głodem do tańca na rurze, a chłopak to akceptuje, bo najwidoczniej jest to tolerowane w Nowosybirsku. Zgaduję, bo trudno mi analizować społeczność stolicy Syberii na podstawie jednej Anny. Widocznie gra tu stereotyp kobiety ze Wschodu, tak jak naszym facetom fiksacja na punkcie Putina i Katynia – czyli typowy absurd: jeśli premier zrobi głupotę, oznacza to, że zgadzają się z nią obywatele. Jeden wódz, jedność w narodzie, naród z partią – czy jakoś tak. W końcu każdy mieszkaniec Rosji musi, po pierwsze, doskonale znać się na polityce, po drugie, potępiać Putina i kajać się przed Polakiem za Katyń.

Kobieta z Zachodu.


Anna rozpina bluzę, a ma na sobie dżinsowe spodnie i bluzę w trzy paski. Cieszy się, że tu może chodzić jak chce, czyli jak kobieta z Zachodu. W Nowosybirsku (stolicy Syberii) musi mieć wysokie szpilki i krótką spódniczkę, bo inaczej faceci nie zwracają na nią uwagi. Natomiast kobieta z Zachodu znana jest z tego, że ubiera się jak facet, a mimo to podoba się facetom. Annie to pasuje.

Orientacja – demokracja.


Anna widzi, że mam na sobie spódniczkę, rajstopy, makijaż, buty na koturnie i pyta czy jestem hetero. Bingo! Myślę sobie, że w końcu znaleźliśmy jakąś intuicję łączącą Rosjan i Polaków: gdy widzisz faceta w kiecce, myślisz że to gej. Odpowiadam zgodnie z prawdą, że jestem hetero i mówię jak bardzo się dziwię, bo jednak w przeważającej części geje nie noszą sukienek. Ale jeden z drugim myśli sobie, że skoro w związku gejowskim jest taki sam podział ról jak wśród "normalnych" ludzi, to ktoś musi być – uwaga – kobietą, a ktoś inny facetem, a więc tę "kobietę" muszą kręcić kiecki. Pi razy oko razy drzwi. Próbuję sobie ten proces myślowy odtworzyć.

Nawiasem, sądzę, że robię niezły mętlik środowisku LGBT, bo często słyszę na ulicy: "o rany, widziałem geja" i podejrzewam, że ten przechodzień opowiada następnie swoim znajomym, że widział geja, bo zobaczył faceta w kiecce. Pokazuje to, jak społeczeństwo niewiele wie o osobach homoseksualnych, którymi jest przecież nasycone. Mówię o tym wszystkim Annie, a ona na to, że jej przyjaciel z Nowosybirska jest gejem... i lubi nosić sukienki, ale się na razie bardzo wstydzi, więc robi to tylko w czterech ścianach. Anna przekonuje go, że powinien śmiało wyjść na ulicę, bo w końcu "mamy w Rosji demokrację".

I tak w naszej długiej rozmowie grały raz po raz stereotypy.

Michał.

?????????
 

10 komentarzy:

  1. Myślę, że ubieranie sukienek i rajstop w przeważającej liczbie wypadków wynika z naturalnego odruchu wabienia mężczyzn. tak jest w kulturze od wieków - eksponowanie pewnych atutów kobiecego ciała itd. jeśli robi to facet, zupełnie naturalnym wydaje mi się skojarzenie, że jego motywacja jest podobna i chce podobać się facetom. nie wiem co w tym nielogicznego, że ludzie tak właśnie sądzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy widzę Michała w kiecce, stwierdzam, że jest to również doskonały wabik na kobiety. W kiecce widać więcej ciała, ładne ciało kręci, czy jest męskie czy kobiece. Nie zapominajmy, że męskie ciało też ma wiele atutów. Poza tym ciuch jest jakąś formą, zabawą, kreacją. Taki luz w przedstawianiu siebie może być pociągający.

      Usuń
    2. Pomijam, że nie ma to nic wspólnego z wabieniem, bo w końcu ci, którzy chcą zwabić, w przeważającej większości nie noszą sukienek. Poza tym, pisząc tak "o wabieniu" godzimy się na to, by kultura była ustawiana pod "macho" męSZczyzn, którzy w innej sytuacji, gdy mówią o gwałcie, zrzucają winę na kobietę - "bo się wyzywająco ubrała".

      Usuń
    3. Ok, droga Anonimowa, zgoda - tak, to może być wabik :D

      Usuń
  2. "i mówię jak bardzo się dziwię, bo jednak w przeważającej części geje nie noszą sukienek".

    Ale jednak nie-geje w bardziej przeważającej części.

    (zakładam w powyższym, że gej oznacza tylko płeć męską)

    pozdro, LV

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Ty jesteś! Napiszę o tej kwestii oddzielną blogonotkę, żeby się nie wyprztykać w komciach ;)

      Usuń
  3. "Myślę, że ubieranie sukienek i rajstop w przeważającej liczbie wypadków wynika z naturalnego odruchu wabienia mężczyzn."

    Dokładnie, człowiek się ubiera w sukienkę i rajstopy, bo chce zwabić wszystkich pareset mężczyzn mijanych codziennie na ulicy. Jak wiadomo, mężczyźni są strasznie cnotliwi i trzeba się nie lada namęczyć, żeby jakiegoś zwabić. Nie polecą na kobietę z zasłoniętymi nogami, o nie. Kobiety natomiast chętnie przeleciałyby wszystkich dookoła, stąd manifestowanie tego rajstopami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, nie ubiera się kiecki i rajstop po to, żeby wabić, ale z takim podtekstem zostały one zaprojektowane dawno dawno temu i wywołują pewne konotacje kulturowe, bo i w taki sposób przez kulturę są wykorzystywane, po co zaprzeczać. po co zaprzeczać, że rajstopy mają czynić nogi piękniejszymi i że piękne nogi to stary jak świat emblemat kobiecego seksapilu. to tak jakby powiedzieć, że limuzyny są czarne i białe, bo to ulubiony kolor właściciela, a nie, że ten kolor coś konotuje, a potem się dziwić, że ludzie kojarzą to z luksusem. ludzie kojarzą i będą kojarzyć, na tym polega programowanie. suma summarum - absolutnie nie zdziwiłoby mnie pytanie, czy facet w kiecce chce podobać się facetom i taka miała być konkluzja mojej wypowiedzi. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. "Nie, nie ubiera się kiecki i rajstop po to, żeby wabić, ale z takim podtekstem zostały one zaprojektowane dawno dawno temu"

    Zostały zaprojektowane, żeby wabić, ale nikt ich nie ubiera, żeby wabić? To o czym był ten niby "odruch wabienia" i "motywacja do ubrania spódniczki", jak nie o tym, że się ubiera coś, żeby wabić?
    Zaczynam podjerzewać, że całe to wabienie jest w głowie wabionego. Więc że nic nie wynika tu z naturalnego odruchu kobiety do wabienia mężczyzn, tylko z odruchu niektórych mężczyzn do zakładania, że kobiety dookoła na pewno na niego lecą i komunikują mu to rajstopami, brakiem rajstop, spódniczkami, leginsami, spodniami i spinkami we włosach.

    "na tym polega programowanie. suma summarum - absolutnie nie zdziwiłoby mnie pytanie, czy facet w kiecce chce podobać się facetom"

    no to może czas najwyższy przestać być robocikiem, bo doprawdy, zakładanie, że jakąś częścią garderoby człowiek chce się podobać wszystkim mężczyznom, i zakładanie, że wszystkim mężczyznom podoba się to samo, jest niesamowicie głupie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję i zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń