piątek, 27 września 2013

10: Barbie z karabinem

Najważniejszym prezentem jaki dostałem na 30 urodziny jest lalka Barbie w różowej sukience. Dziękuję za to moim przyjaciołom. Marzyłem o tym od dziecka. Pamiętam jak w 4 czy 5 klasie podstawówki zechciałem mieć taką zabawkę, ale przecież chłopczyk nie ma prawa do Barbie i nie znajdzie jej pod choinką. Zazdrościłem tego przywileju koleżankom.

poniedziałek, 23 września 2013

9: Strach ma niebieskie legginsy

Weekend w rozjazdach. W sobotę pojechałem na Marsz Świeckości do Krakowa. Nie w sukience, ale w legginsach, różowej bluzie z kapturem i w makijażu. Podróżowałem pociągiem.

czwartek, 19 września 2013

8: Kodeks

14 września byłem w Warszawie na demonstracji. Uczestniczyłem w marszu kończącym „Ogólnopolskie dni protestu”. Nie mogło być inaczej, bo temat niekorzystnych zmian w kodeksie pracy jest niesłychanie istotny. Dotyczy i mnie i Ciebie, tak jak emerytury, powszechna służba zdrowia czy porządna i bezpłatna oświata.

poniedziałek, 9 września 2013

7: "Wojna, wojna, nasza wojna"

Wojna uprzedzająca.

Nie chodzę w damskich ciuchach długo, bo miałem coming out dopiero przed wakacjami. Nie był to Wielki Wybuch, meteor, który zaszokował otoczenie, bo coming out odpowiednio wcześniej (chcąc nie chcąc) przygotowałem: szedłem w spódniczce na łódzkiej Manifie, ale wtedy jeszcze nie było jasne, kim jestem. Można więc było pomyśleć, że ciuchy to prowokacja, albo manifestacja np. solidarności z kobietami. Interpretacji cały wachlarz, jedna mniej prawdziwa od drugiej. Po Marszu Równości, kiedy to znowu ubrałem się niemęsko, nastąpił pierwszy wyłom. Nie zmyłem paznokci i poszedłem do pracy w pomalowanych. W tydzień czy dwa później byłem już w pracy w makijażu. W tym czasie nosiłem luźne damskie spodnie, pumpy, a to jest taki ciuch na granicy płci. Do pumpów doszły baletki. Nie bez walki, poszedłem w końcu do pracy w spódniczce. To wszystko odbyło się na przestrzeni dwóch miesięcy, kwietnia i maja.

środa, 4 września 2013

6: Alle gegen alle

Sami swoi.

Stoję na ulicy, mam na sobie ciasne szare spodnie: rurki od spodu pomalowane na różowo. Jak podwiniesz nogawkę, to na zewnątrz jest róż. Mam jeszcze damską kurtkę w moro z ćwiekami. No i makijaż, pomalowane paznokcie - te sprawy. Nadchodzi banda pięciu chłopaków, widzą mnie i kłapią: to chyba pedał, pederasta, na pewno pedał jeden, mają groźne miny, fukają jak dziki, prężą się, popisują przed sobą, ale trzymają się na dystans. Może to nie pora i nie miejsce, żeby mi wtłuc. Wszystko przebiega zupełnie zwyczajnie, ale jest jeden szkopuł: wyglądali dość dziwnie. Jeśli miałbym polecieć stereotypem, to byli mocno metroseksualni, czyli wyglądali jak geje. A jeden z nich miał ciaśniejsze spodnie od moich, takie dżinso-legginsy, czyli w sumie rajstopy, ale grubsze, bo z dżinsu. Wychodzi więc na to, że pedały szydziły z pedała.

poniedziałek, 2 września 2013

5: Szkic o dorastaniu

Miałem coming out dopiero w tym roku, a kończę 30 lat. Wyjście z szafy okazało się dosłowne. Wyjąłem ciuchy z szafy, założyłem je i strachliwie wypełzłem na ulicę, potem na rower, do pracy itp. Nie ma już chyba odwrotu, choć często męczą mnie myśli, że może warto odpuścić, ocucić się i stać się na powrót "normalnym". W porządku, ale ten "normalny" i tak miał dużo dla siebie, bo prawie 20 lat. Prawdziwego siebie zostawiałem wtedy w czterech ścianach - na klucz, na cztery spusty, na amen. Dosyć. Nareszcie w pełni żyję i jest mi z tym dobrze (choć sporo ryzykuję).