poniedziałek, 9 grudnia 2013

16. Spacer nocą

Wracam z centrum, z Piotrkowskiej. Mam na sobie kieckę i makijaż – i pewnie dla ludzi, którzy rozpoznają we mnie faceta, wyglądam jak wariat. Mijam komisariat policji na ulicy Sienkiewicza, kawałek dalej jest Łódzki Dom Kultury, przy którym zawsze stoją prostytutki. Łódź jest widocznie prawdziwym miastem spotkań - w jednym miejscu dzieją się tu aż dwie kultury, tak niby od siebie odległe. Prostytutki marzną, bo mają krótkie kiecki i cienkie rajstopy, za to alfons ma dobrze, bo grzeje się w stojącym obok samochodzie.

wtorek, 26 listopada 2013

15. Gender kontra Graff

Mam problem z nazwaniem siebie. Zwykle używam pojęcia queer, bo to pojemny worek, do którego wrzuca się wszystko, co nie przystaje do tzw. normy. Nie odnajduję się w typowej roli kobiecej ani w roli męskiej, moja płeć kulturowa nie pasuje do płci biologicznej, jestem więc – uwaga – dzieckiem ideologii gender. Po ostatniej histerii katolickiego kleru, pojęcie to stało się modne. A skoro tyle się o nim mówi, to może w końcu powinienem się tym zainteresować? Do tej pory naiwnie sądziłem, że pozostając praktykiem gender nie będę musiał konfrontować się z teorią, także przez wzgląd na dotychczasowe doświadczenia: poznane przeze mnie ideolożki gender interesowały się głównie kulturową rolą kobiet. Pomijały rolę mężczyzn, jeśli nie wiązała się ona z opresją względem kobiet. Mnie z kolei ciekawią normy jakie mężczyźni narzucają innym mężczyznom, których sam byłem przez ponad dwadzieścia lat – ok, to mocne słowo – ofiarą.

piątek, 22 listopada 2013

14. W zgodzie ze sobą

Koleżanka Dorota widziała na ulicy chłopaka w damskich ciuchach, czytam jej SMS:
"Był młodszy od ciebie, niższy, też blondyn z dłuższymi włosami i wystylizowanym uczesaniem, miał bardzo ładny i gustowny makijaż. Krótka kurteczka i obcisłe spodnie albo getry."

niedziela, 17 listopada 2013

13. Walka praktyków gender

Kolejny już hierarcha kościelny przypuścił atak na ideologię gender. Tym razem jest nim łódzki arcybiskup Marek Jędraszewski. Podczas niedawnego spotkania z młodzieżą w Pabianicach mówił, że ideologia gender zwrócona jest przeciwko rodzinie i posiadaniu dzieci:
Praktycznie jest to ideologia, szalenie niebezpieczna, która prowadzi do śmierci danej cywilizacji.
- i podlał wywód rasistowskim sosem:
Mogę sobie łatwo wyobrazić, że za jakiś czas [...] w roku 2050 nieliczni biali będą pokazywani innym rasom ludzkim - tu, na terenie Europy - tak jak Indianie są pokazywani w Stanach Zjednoczonych w rezerwatach. Byli sobie kiedyś tacy ludzie, którzy tu zamieszkiwali, ale przestali istnieć na własne życzenie, ponieważ nie potrafili uznać tego, kim są od strony biologicznej.

wtorek, 15 października 2013

12: Dlaczego pokochałem galerie handlowe

Nie ukrywam, że angażuję się społecznie, ale nie jestem mocarzem historii, bo robię tyle, ile da się zrobić po pracy, po zjedzeniu obiadu, po chwili odpoczynku. To wszystko bez znacznego uszczerbku na zdrowiu i umyśle, bo na ogół nie zarywam nocy i nie palę. Nie jestem zawodowym rewolucjonistą, bo nie pracuję w NGO. Na pracę społeczną i ideową mam codziennie raptem 3-4 godziny – jeśli się z nikim nie spotykam. W skali tygodnia to niewiele. Mam jednak poczucie, że z racji mojego crossdresserskiego coming out, doszedł mi dodatkowy etat – i to cały, włącznie z nadgodzinami. Ponieważ chodzenie w damskich ciuchach jest aktem politycznym. Dlaczego? Bo przekraczam dominujące normy ubioru, wchodząc na pole dotychczas zarezerwowane dla kobiet. Kowalski i Nowak nie bywają na tym polu lub robią to wyłącznie w domu, a ja w damskich ciuchach chodzę po ulicy. Chcąc nie chcąc ludzie muszą się z tym konfrontować. Czasem chwalą mnie za łamanie schematów płciowych, ale dużo częściej tłumaczą, że jestem pedałem czy cwelem. Nawet jeśli ludzie milczą, nie pozostaje to na nich bez wpływu. Dowiedzą się o mnie ich znajomi i bliscy. Sprawa będzie żyć. "Transwestyta! Transwestyta! Coś nareszcie dzieje się” - parafrazując tytuł filmu Marka Piwowskiego.

wtorek, 1 października 2013

11: Naga prawda

Muszę cierpliwie znosić, że dla innych jestem pedałem. Nawet matka potrafi tak powiedzieć, bo nie lubi moich różowych paznokci. Różowy jest w końcu pedalski. Przestałem już liczyć ile razy mnie tak nazwano i nie mam siły tłumaczyć jak bardzo ludzie się mylą. Rozumiem, że muszą odreagować, przewalczyć w sobie szok (czy wstręt) i staram się o to nie gniewać. Jak ktoś raz krzyknie czy zawyje – w porządku, nie będę kruszył kopii o głupstwo. Zdarzają się jednak osoby, które nie chcą dać spokoju i nachalnie przy każdej okazji muszą mi wyjaśnić, że jestem pedałem. Dla takich stałem się regularną atrakcją.

piątek, 27 września 2013

10: Barbie z karabinem

Najważniejszym prezentem jaki dostałem na 30 urodziny jest lalka Barbie w różowej sukience. Dziękuję za to moim przyjaciołom. Marzyłem o tym od dziecka. Pamiętam jak w 4 czy 5 klasie podstawówki zechciałem mieć taką zabawkę, ale przecież chłopczyk nie ma prawa do Barbie i nie znajdzie jej pod choinką. Zazdrościłem tego przywileju koleżankom.

poniedziałek, 23 września 2013

9: Strach ma niebieskie legginsy

Weekend w rozjazdach. W sobotę pojechałem na Marsz Świeckości do Krakowa. Nie w sukience, ale w legginsach, różowej bluzie z kapturem i w makijażu. Podróżowałem pociągiem.

czwartek, 19 września 2013

8: Kodeks

14 września byłem w Warszawie na demonstracji. Uczestniczyłem w marszu kończącym „Ogólnopolskie dni protestu”. Nie mogło być inaczej, bo temat niekorzystnych zmian w kodeksie pracy jest niesłychanie istotny. Dotyczy i mnie i Ciebie, tak jak emerytury, powszechna służba zdrowia czy porządna i bezpłatna oświata.

poniedziałek, 9 września 2013

7: "Wojna, wojna, nasza wojna"

Wojna uprzedzająca.

Nie chodzę w damskich ciuchach długo, bo miałem coming out dopiero przed wakacjami. Nie był to Wielki Wybuch, meteor, który zaszokował otoczenie, bo coming out odpowiednio wcześniej (chcąc nie chcąc) przygotowałem: szedłem w spódniczce na łódzkiej Manifie, ale wtedy jeszcze nie było jasne, kim jestem. Można więc było pomyśleć, że ciuchy to prowokacja, albo manifestacja np. solidarności z kobietami. Interpretacji cały wachlarz, jedna mniej prawdziwa od drugiej. Po Marszu Równości, kiedy to znowu ubrałem się niemęsko, nastąpił pierwszy wyłom. Nie zmyłem paznokci i poszedłem do pracy w pomalowanych. W tydzień czy dwa później byłem już w pracy w makijażu. W tym czasie nosiłem luźne damskie spodnie, pumpy, a to jest taki ciuch na granicy płci. Do pumpów doszły baletki. Nie bez walki, poszedłem w końcu do pracy w spódniczce. To wszystko odbyło się na przestrzeni dwóch miesięcy, kwietnia i maja.

środa, 4 września 2013

6: Alle gegen alle

Sami swoi.

Stoję na ulicy, mam na sobie ciasne szare spodnie: rurki od spodu pomalowane na różowo. Jak podwiniesz nogawkę, to na zewnątrz jest róż. Mam jeszcze damską kurtkę w moro z ćwiekami. No i makijaż, pomalowane paznokcie - te sprawy. Nadchodzi banda pięciu chłopaków, widzą mnie i kłapią: to chyba pedał, pederasta, na pewno pedał jeden, mają groźne miny, fukają jak dziki, prężą się, popisują przed sobą, ale trzymają się na dystans. Może to nie pora i nie miejsce, żeby mi wtłuc. Wszystko przebiega zupełnie zwyczajnie, ale jest jeden szkopuł: wyglądali dość dziwnie. Jeśli miałbym polecieć stereotypem, to byli mocno metroseksualni, czyli wyglądali jak geje. A jeden z nich miał ciaśniejsze spodnie od moich, takie dżinso-legginsy, czyli w sumie rajstopy, ale grubsze, bo z dżinsu. Wychodzi więc na to, że pedały szydziły z pedała.

poniedziałek, 2 września 2013

5: Szkic o dorastaniu

Miałem coming out dopiero w tym roku, a kończę 30 lat. Wyjście z szafy okazało się dosłowne. Wyjąłem ciuchy z szafy, założyłem je i strachliwie wypełzłem na ulicę, potem na rower, do pracy itp. Nie ma już chyba odwrotu, choć często męczą mnie myśli, że może warto odpuścić, ocucić się i stać się na powrót "normalnym". W porządku, ale ten "normalny" i tak miał dużo dla siebie, bo prawie 20 lat. Prawdziwego siebie zostawiałem wtedy w czterech ścianach - na klucz, na cztery spusty, na amen. Dosyć. Nareszcie w pełni żyję i jest mi z tym dobrze (choć sporo ryzykuję).

sobota, 31 sierpnia 2013

4: Crossdresser sięgnął bruku

Transgresja w piaskownicy.

Gdy koleżanki Liliana i Martyna z Projektu Podróż gościły w Łodzi, opowiedziały mi historię o katowickim festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Bywa, że promocja nowych trendów, w tym nowej muzyki, współżyje z obskurantyzmem. Promowanie współczesnej niepolitycznej muzyki w gettach festiwalowych jest równie mało kontrowersyjne, jak finansowanie muzeów sztuki nowoczesnej przez ukraińskich oligarchów pokroju Wiktora Pinczuka.

piątek, 30 sierpnia 2013

3: Chelsea, falafle i szpilki

Nie śledzę mediów głównego nurtu i nie wiem jak zareagowały na deklarację pewnego sygnalisty (whistleblowera), który określił się kobietą. Mam niejasne, ale silne przeczucie, że deklaracja pogrążyła go ostatecznie, bo jak chcesz być bohaterem, to tylko kopią Rambo.

czwartek, 29 sierpnia 2013

2: Katyń, Putin i pedał.

Spotykam Rosjankę w Cieszynie, w Klubie Studenckim "Panopticum". Rozmawiamy. Jest z Nowosybirska, uniwersytet wysłał ją na kurs języka polskiego. Ale dlaczego do Polski? Bo tylko ten kurs dawał gwarancję pobytu za granicą. Gdziekolwiek. Okazuje się, że nie tylko w USA nie wiedzą, gdzie leży Polska, co zrozumiałe w przypadku Nowosybirska. To w końcu stolica Syberii.

środa, 28 sierpnia 2013

1: Prawo jazdy.

  • "Na boga, ale po co nam kolejny blog?"

Po pierwsze, poprosiły mnie o to koleżanki ze "Spunka" - Fundacji Nowoczesnej Edukacji (o zgrozo - seksualnej!), bo mnie znają i uznały, że doświadczenia faceta, który lubi się ubierać jak chce (z założeniem, że zawsze podobały mu się ciuchy niekoniecznie uznawane za męskie) są czymś godnym upowszechnienia. A blogi praktykujących crossdresserów / transwestytów / "pedałów" raczej nie są super popularne, albo nie istnieją wcale.