wtorek, 11 marca 2014

17. Gender w toalecie

Toalety w miejscach publicznych to thriller klasy B. Nie chodzi mi o ubikacje w pubach czy kawiarniach, ale o miejsca faktycznie masowe - z rzędem kabin i pisuarów, które znamy z centrów handlowych czy galerii udających dworce kolejowe vide Kraków lub powstające Nowe Centrum Łodzi.

Jeśli z wyglądu jesteś facetem i masz na sobie sukienkę, i nijak nie możesz odwlec sikania, to witaj w grze pt. „Znajdź właściwą toaletę”. Problemem nr 1 są symbole, tu rzadko mam do czynienia z kółkiem i trójkątem i o wiele częściej spotykam obrazki z ludźmi. Zwykle na jednym z nich mamy człowieka w spodniach, a na drugim człowieka w spódnicy, ten drugi zawsze oznaczał kobietę, ale odkąd noszę spódnice, już nie jest tak łatwo. Wydawałoby się, że teraz toaleta „dla spódnic” jest dla mnie, ale nie wystarczy zmienić ciuchy, by otoczenie czuło się ze mną swobodnie, szczególnie w ubikacji, gdzie dotykamy granicy intymności. Co bardziej oburzone kobiety mogłyby poszczuć mnie ochroną i w sumie nie zdziwiłbym się. Nie tak się edukuje ludzi w kwestiach transpłciowych.

Z toaletami „dla spodni” także mam problem. Każdy z nas nie raz śmiał się w kinie na widok niby-kobiety sikającej do pisuaru - to taki pomniejszy komediowy standard. A skoro nie wypada mi sikać do pisuaru, to zawsze mogę wejść do kabiny, prawda? Mogę, i czasem to robię, ale wysłuchuję przy tym opowieści o „pedale grasującym w kiblu”. Bo w społecznej świadomości facet w spódnicy to pedał. A jeśli mamy pedała rozpoznanego (właśnie wszedł do toalety w spódnicy!), to rośnie niepokój. Bo on chce pewnie patrzeć na nasze siusiaki i tyłki. Właśnie tego typu strach spotykamy w głowie przeciętnego Kowalskiego, skoro obecność „pedała” Kowalski musi głośno i wyraźnie komentować. A skoro komentuje wszem i wobec, to głównie po to, by inni zrozumieli, że sam nie jest „pedałem”. Pal sześć, jeśli jest przy tym niegroźny, ale robi się nieciekawie, gdy o ”pedale w toalecie” rozmawiają osiłki, bo wtedy może się to dla mnie źle skończyć. I takich sytuacji wolę unikać. Dlatego, niestety, najczęściej korzystam z toalet dla niepełnosprawnych. A to komiczne podkreśla społeczną pozycję osób takich jak ja.


PS Dość długo nie pisałem z trzech powodów: 1) Planowałem zmienić platformę blogową i zwiać na poczytny portal, ale wciąż nie jestem na to gotowy; 2) Współuczestniczyłem w promocji książki o Rewolucji 1905 roku, do której napisałem tekst; 3) Pomagałem w organizacji tegorocznej Manify i innych przedsięwzięć. A przede wszystkim zawiniła niemoc twórcza, że się tak górnolotnie wyrażę...


No właśnie, gdzie?

6 komentarzy:

  1. ten wpis dobry.

    nadrobiłem zaległości.
    pozdro.
    LV

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli zajmujesz kibel osobom niepełnosprawnym?? Mając sprawne obie nogi i ręce? Super! To ja teraz będę parkował na miejscach dla niepełnosprawnych, pod warunkiem jednak, że wcześniej nie mieszkam wskoczyć w kieckę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, świadomie odbieram miejsce osobom niepełnosprawnym wypychając je z kolejki ;-) Po uprzednim zabraniu im miejsca parkingowego ;-)

      Usuń
    2. Yeah! Tak trzymać! :D

      Usuń