wtorek, 1 października 2013

11: Naga prawda

Muszę cierpliwie znosić, że dla innych jestem pedałem. Nawet matka potrafi tak powiedzieć, bo nie lubi moich różowych paznokci. Różowy jest w końcu pedalski. Przestałem już liczyć ile razy mnie tak nazwano i nie mam siły tłumaczyć jak bardzo ludzie się mylą. Rozumiem, że muszą odreagować, przewalczyć w sobie szok (czy wstręt) i staram się o to nie gniewać. Jak ktoś raz krzyknie czy zawyje – w porządku, nie będę kruszył kopii o głupstwo. Zdarzają się jednak osoby, które nie chcą dać spokoju i nachalnie przy każdej okazji muszą mi wyjaśnić, że jestem pedałem. Dla takich stałem się regularną atrakcją.

Jest jeden młody nierozgarnięty facet, który mieszka nad sklepem spożywczym i do tej pory, gdy chciałem coś kupić, wykrzykiwał w moją stronę bzdury o pedałach i laskach (ale laska - wołał i rzucał przypadkowe slogany o gejach). Ma równie podnieconą matkę, z gatunku #OccupyOkno (od świtu do zmierzchu za szybą). Jak mnie widziała, wszczynała alarm i synek robił show. Facet jest mocny w gębie, ale tylko za oknem. Gdy spotykałem go w sklepie to milczał, snuł się między półkami, kupował co trzeba i wychodził. Było mi głupio odezwać się do tej sieroty. Rozbrajała mnie wyraźna bezsilność, którą odczuwał bez pancerza ze swoich bezpiecznych czterech ścian. Poza tym po cichu liczyłem, że z czasem oswoi się ze mną i chociaż przestanie krzyczeć. Niestety – nadal wołał z okna i śmiał się. Dość tego.

Zagotowało się we mnie. Pomyślałem: spotkam drania i dam w łeb. Nawet jeśli jest silniejszy, sprytniejszy i zręczniejszy – trudno – i tak choć trochę oberwie. Niestety, jak na złość nie mogłem go ostatnio spotkać, aż tu nagle niespodzianka – widzę się z moją Hanią i słyszę, że sprawa jest już załatwiona. A co się stało? Dała mu w łeb? Nie, potraktowała go mocniej.

Trzeba być solidnie nieprzytomnym, by świecić z okna golizną – i to za dnia - a facet to zrobił. Hanka była wówczas w mieszkaniu naprzeciwko i ujrzała go w stroju Adama. Tuż obok klęczała żona, a raczej jej wielki goły tyłek. Facet zbliżył się do tyłka, bo chciał poużywać, ale wtem zobaczył Hankę. Zerwał się w podskokach i zasłonił okno. Za późno. Jego mieszkanie widać doskonale z trzech pięter sąsiedniej kamienicy. To ile osób w sumie widziało ten cyrk? Na pewno więcej niż jedna. Tak oto król z królestwa za oknem okazał się nagi (dosłownie i w przenośni). Hania spotkała go potem w sklepie i zasugerowała, by mi odpuścił. Wił się jak piskorz, ale niezbyt długo – wiadomo – trochę nie wypada po takiej błazenadzie. Niech no jeszcze raz spróbuje krzyknąć.


Och nie!

1 komentarz:

  1. http://kassandraharper.tumblr.com/
    - w oczekiwaniu na Twoje kolejne teksty...

    OdpowiedzUsuń