środa, 23 lipca 2014

24. Ludzie bywają okropni

Często przesadzam pisząc, że ludzie z zasady są tolerancyjni. To wszystko prawda, ale pod warunkiem, że odrzucimy dziesiątki „ja pierdolę” czy „pedałów” kierowanych codziennie w moją stronę. Bywają dni, kiedy trzeba być wyjątkowo odpornym na zaczepki – a nawet nie zaczepki, tylko komentarze, które dobiegają zza pleców, zza węgła, za półką z książkami czy płytami.

Byłem dzisiaj w Galerii Łódzkiej z zamiarem kupna słuchawek w Media Markcie. Mijam przy wejściu ochroniarzy rozmawiających z personelem sklepu. Dziwią się na mój widok, ale to normalne. Staję przy słuchawkach, wybieram towar i słyszę donośny głos zza półki: „Conchita” to, „Conchita” tamto – i już wiem, że rozmawiają o mnie. Nieszczególnie się krępują i kłapią co im ślina na język przyniesie, bo sądzą, że skoro mnie nie widać, to mnie nie ma, nic nie czuję i nie słyszę. Gadają o Conchicie, nazywając mnie „to coś”. Ekspedient stojący obok słyszy rozmowę i w śmiech. Banda zwraca uwagę innym, by „obczaili Conchitę” - i widzę kątem oka, jak następna osoba staje w przejściu i mierzy mnie od stóp do głów. Jest więc tak: za półką hołota, z lewej strony kobieta, a z prawej facet i wszyscy nabijają się ze mnie. Otacza mnie dzicz. Olewam słuchawki, wychodzę ze sklepu i przy bramkach rzucam troglodytom na odchodne, że nie mam na imię Conchita. Mijam oszołomione towarzystwo, opuszczam Galerię Łódzką. Bywa trudno, naprawdę trudno. No trudno. „Wszystko w porządku, więc od początku”.


Źródło: Vivaldi czy Picasso.

2 komentarze:

  1. Nie przejmuj się słowami pierwszych lepszych prostaków, widocznie w ich małych główkach nie mieści się, że ktoś ma prawo wyglądać i żyć tak, jak mu podpowiada serce, a nie jak narzuca mu to społeczeństwo. Ja bardzo lubię Twojego bloga i nie mam problemu z tym, że realizujesz swoje wnętrze. Wszystkiego dobrego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Musiałem się wyżalić, bo wczorajszy dzień nie był najciekawszy. Słowa innych osób to pikuś, ale wczoraj mnie atakowały od samego rana - spotkanie w MM było "wisienką na torcie" ;-) W każdym razie, zamierzam dalej dawać radę - a w maju minął rok :)

      Usuń