Poruszam się rowerem ulicą Rewolucji 1905 roku i kątem oka widzę zwalniający samochód transportowy. Jedzie tuż obok na sąsiednim pasie, myślę sobie – zaraz kierowca ze mnie zadrwi lub rzuci obelgę, bo to jest standard. Odwracam głowę i widzę faceta, który macha do mnie kciukiem z aprobatą. Chcąc się upewnić uchyla okno i pyta: „Jesteś chłopak czy laska?”, ”Chłopak”, „A wyglądasz jak laska” - mówi bez drwiny. To miłe. Uśmiecham się uprzejmie i facet odjeżdża.
Jadę dalej i zastanawiam się, dlaczego jestem jak spłoszone zwierzę, onieśmielane przez byle przechodnia? Czemu trzymam gardę, gdy mam przed sobą człowieka – nie wroga?
Patrzę na obtartą dłoń, to ślad po wypadku rowerowym. Kilka minut wcześniej straciłem równowagę i wpadłem na blaszany płot. To już drugi raz w tym tygodniu - w poniedziałek przewróciłem się przy wjeździe do bramy. Może jestem złym rowerzystą, a może to sprawa nowego roweru. Ostatnio przesiadłem się z „górala” na miejski, a to inna waga, inne opony – gładsze – i koszyk przy kierownicy. Przypuszczam jednak, że chodzi o pewność siebie. Ona znika, gdy mam słabszy dzień. Wtedy pędzę przed siebie chcąc uniknąć pasażerów i przechodniów – żeby nikt nie wieszał wzroku na dłużej i wówczas łatwiej pomylić mnie z „laską”. Marzę o zniknięciu, zamiast skupiać się na drodze – i o wypadek nie trudno. A koziołkujący „transgender” musi być doprawdy wyjątkowym widokiem.
Pragnienia, przypuszczenia i rzeczywistość - wszystko to jest postawione na głowie. Ostatnio nawet łobuzerka, której najbardziej się obawiam, zamiast "pedał" mówi na mnie "gender". Ta zmiana cieszy.
Britney i rower. |
Świadomośćw społeczeństwie wzrasta.
OdpowiedzUsuńLudzie coraz częściej potrafią pytać i są naprawde ciekawi odpowiedzi.
A GENDER jest już częscią naszej tradycji kulturowej ;)
Tradycji narodowej ;-) A serio, to przez to medialne gender-zamieszanie, trochę się mimo wszystko zmienia. Symbolem zamieszania był ten biedny nieistniejący chłopczyk, którego "zmuszono" do noszenia sukienki w przedszkolu. Dlatego w głowach przypadkowych osób najczęściej mamy powiązanie: gender = faceci w spódnicach. Dla mnie git ;-)
Usuń"laska" dosadnie uwłacza kobiecej godności, powinieneś wyedukować pana-chama.
OdpowiedzUsuńpozdro
LV
Gdybym miał czas i możliwości na "edukację", to bym mu powiedział, że u mnie z tym "chłopactwem" to też tak nie do końca :) Ale to jest chwila na ulicy, wiesz o co chodzi.
Usuńa jak spędziłoś święta?
OdpowiedzUsuńU rodziny, na działce - całkiem ok :)
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu śledzę tego bloga i nie ukrywam, że Twoja historia zainspirowała mnie do stworzenia pracy poruszającej zagadnienie gender. Odezwij się, gdybyś chciał poznać szczegóły i naprowadzić mnie w moich poszukiwaniach. chionia.maria@gmail.com
Przepraszam, że zostawiam wiadomość w komentarzach, niestety nie znalazłam innej drogi kontaktu.
Piszę do Ciebie maila :)
Usuń