Sami swoi.
Stoję na ulicy, mam na sobie ciasne szare spodnie: rurki od spodu pomalowane na różowo. Jak podwiniesz nogawkę, to na zewnątrz jest róż. Mam jeszcze damską kurtkę w moro z ćwiekami. No i makijaż, pomalowane paznokcie - te sprawy. Nadchodzi banda pięciu chłopaków, widzą mnie i kłapią: to chyba pedał, pederasta, na pewno pedał jeden, mają groźne miny, fukają jak dziki, prężą się, popisują przed sobą, ale trzymają się na dystans. Może to nie pora i nie miejsce, żeby mi wtłuc. Wszystko przebiega zupełnie zwyczajnie, ale jest jeden szkopuł: wyglądali dość dziwnie. Jeśli miałbym polecieć stereotypem, to byli mocno metroseksualni, czyli wyglądali jak geje. A jeden z nich miał ciaśniejsze spodnie od moich, takie dżinso-legginsy, czyli w sumie rajstopy, ale grubsze, bo z dżinsu. Wychodzi więc na to, że pedały szydziły z pedała.
Ewolucja.
Mijam w galerii handlowej osobliwą parkę. Chłopak mierzy mnie wzrokiem. Chcąc zaimponować dziewczynie mówi: Ale pedał i to wtedy, gdy już jest za moimi plecami, bezpieczny. Świetnie, myślę sobie, wyraził swoje zdanie. Tylko dlaczego miał włosy ufarbowane na czarno, z taką grzywką, że można płeć pomylić? A różowe buty? Gdzie dziś się zaczyna, a gdzie kończy pedał?
Klient nasz pan.
Mija mnie spasiony i niechlujny typ. Słyszę: Jak ty kurwa wyglądasz. Ok, gość powiedział swoje, czyli skrytykował wygląd, choć wyglądał jak łajza. Sam przyjaźni się z właścicielką salonu urody, a tam pracuje wygładzony i wypieszczony gej. W salonie klientami są faceci, którzy dbają o siebie ponad męską normę. Klient to taki gej, który płaci. Tacy to są w porządku.
Dumna z historii.
Pewnego dnia na ulicy Piotrkowskiej biorę udział w demonstracji. W tęczowym Marszu Równości. Kontrdemonstrację robią nacjonaliści, którzy są na miejscu ze swoją amatorską telewizją. Przysłuchuję się z boku, jak nacjonalista robi wywiad z nacjonalistką. Dziewczyna zarzeka się, że nie chciałaby być z facetem, który godzinami siedzi w łazience (bo make-up, bo golenie nóg i pach, bo maseczki itp.). Sama się przy tym gubi, bo mówi i o współczesnym facecie (ona woli te orły sokoły) i o geju naraz. Mówi, że postęp, który proponują geje i feministki jest drogą do złego, bo nam mięknie tkanka narodu. Dla mnie natomiast nie ma różnicy, czy kogoś nie ma przy mnie, bo zamknął się u siebie i gra na komputerze, ogląda filmy z piwem w ręku, czy też pielęgnuje się w łazience. Na jedno wychodzi, nie ma go przy mnie. W tym trzecim wypadku przynajmniej o siebie dba. Na sam koniec: nacjonalistka udzielała wywiadu mając na sobie spodnie. Nie wiedziała, bądź zapomniała, jakie boje o spodnie stoczyły w XX wieku kobiety.
Dobre samopoczucie oceniających:)
OdpowiedzUsuńPewnie obejrzałabym się za Tobą na ulicy, ale życzliwie.
"mięknie tkanka narodu" - bomba!
OdpowiedzUsuń